Cofnąć czas

Cofnąć czas

środa, 30 maja 2018

Chcę zniknąć

Dziś znowu usłyszałam od najbliższej mi osoby, że jestem szmatą, pizdą i gnidą.

Nawet nie potrafię opisać tej żałości i przykrości, którą czuję. Aż trudno mi się oddycha.
Gdyby nie fakt, że jest jeszcze jedna osoba dla ktorej zyje to już dawno bym ze sobą skończyła.

Niczym sobie na takie wyzwiska nie zasłużyłam, niestety słysząc często jaka to nie jestem zła, gruba/otyła i beznadziejna i powyższe taka wlasnie się czuje i nie mam sily walczyć o siebie.

Wiem, że powinnam nauczyć się żyć szczesliwie sama ze sobą. Ale truno tak. Nie mam już sily. Chcę zniknąć.

[Edit 31.05. 9:00]:  Plus, że przez cały dzień było mi z nerów niedobrze, bolał mnie brzuch i skręcały mnie jelita. Na wadze było 96.5 dzis jest 95.5kg. Chociaż tyle z tego złego.

wtorek, 29 maja 2018

Smutny wierszyk majowy

Maj się kończy
Waga stoi
Dobrze się zaczęło a teraz się pied@$li...

Tak jak wyżej.
Do zeszlej niedzieli szlo dobrze, potem komunijne żarcie a pod koniec tygodnia jakas jelitowka mnie dopadla. Niby malo jadlam ale czuje ze nabralam wody. Place i nogi mam spuchniete. Waga stoi.
Biore hydrominum. Dieta 1200kcal wciaz aktualna.

Musze być silna! 💪💪💪


poniedziałek, 21 maja 2018

Podsumowanie weekendu

Weekendowe dni były jak dwa bieguny.

Sobota minęła podobnie do piątku i skończyłam dzien z bilansem lekko ponad 700kcal, plus zaliczylam dlugi ponad godzinny spacer - bylo super.

Niedziela zaczela sie super - na wadze zobaczylam 94.5kg (czyli od wtorki -1.5kg).
Ale niestety potem pojechalam na komunie z rodziną... a tam jedzenie, jedzenie i jedzenie.
W prawdzie chyba troche skurczyl mi sie zoladek bo jak na moje wczesniejsze mozliwosci to zjadlam mniej i staralam sie nie jesc weglowodanow typu kluski, chleb i ciastka, ale i tak przekroczylam bilans.
Zjadlam: wode z rosolu, pol schabowego, tofu zapiekane z pieczarkami, salatke jarzynowa, pol jajka, babeczke z lososiem i kilka kawalkow camemberta i pieczonego miesa. Do tego tort.
Wszystko bylo tluste i slone i popilam to chyba 2l wody, tak bardzo chcialo mi sie po tym wszystkim pic!!

Dzieki temu dzis na wadze z powrotem zasrane 96kg.
Nienawidze takich suto zastawianych imprez bo nie moge sie opanowac. :-(
Wracam do gry i zaczynam od nowa. A w lodowce czyhaja dalej ciasta i zimna plyta ktora dostalismy na wynos...

piątek, 18 maja 2018

Wczorajszy dzień z dupy

Wczoraj tak jak już wspominałam miałam dzień pełen bieganiny i załatwiania różnych spraw.  Nienawidze takich dni bo trudno mi wtedy pilnowac kalorii. (Zawsze planuje z gory co moge zjesc i o ktorej i zabieram ze sobą jedzenie do pracy itd zeby uniknąc spontanicznego żarcia i wilczego glodu). Wczoraj nie miałam jak, a na domiar złego cały dzień byla ze mna matka. Matka która non stop wypomina mi ze jestem gruba a potem namawia na zle jedzenie.
I tak wczoraj namówiła mnie na 2forYou w McDonaldzie a potem w domu częstowala ciastem. I chuj. Ciezko mi sobie odmowic jedzenia ale gdy lezalo przedemną zlamalam sie :-(
I tak zjadłam 1577kcal w ciągu dnia,
A wieczorem miałam doła i poprawiłam w domu zupą i kromką chleba z szynką.
Zal i dramat.
Nigdy wiecej takich dni.
Dziś znowu zalatwianie (tym razem bez mamy). Od rana powtarzam mantre "nie, nie, nie, nie" i szykuje jogurty 0% i jabłka do zabrania ze sobą. Zeby się nie poddać głodowi i nie złamać. Dam radę. Trzymajcie lciuki.

Ps.
Z pozytywnych rzeczy z wczorajszego dnia: poszłam wreszcie sie troche opalic i podciac koncowki. Nareszcie coś dla siebie. Jutro farbuje znowu wlosy - o tym poźniej. Trzymajcie się chudo.

[Edit] 00:55
Udało się!! :-)
Nie złamałam się, dzień był bardzo udany.
Myślę, że odpokutowałam wczorajszy dzień z dupy.
Dzisiejszy bilans - 715kcal:

2kromki z szynką, pomidorem i ogórkiem - 271kcal
Jabłko - 72kcal
Zupa krupnik z kaszą - 258kcal
Jogurt grecki 0% z truskawkami -114kcal
+dużo dużo wody i pu erh

Jest pózno, ide spać zadowolona.
Dobranoc!

czwartek, 17 maja 2018

Dziękuję za odzew ❤

Dziękuje Wam za każdy komentarz pod moim postem. To dodaje mi skrzydeł naprawdę. Świadomość, że jesteście ❤❤

Dziś minął bardzo pracowity dzień, dużo zalatwiania jezdzenia. Dlatego nie mam za bardzo czasu na długi post.

Na start mam prosty plan - przez pierwsze 10dni trzymać się bilansów 1200kcal dziennie, a następnie zmniejszać stopniowo limit aż skurczy mi się żołądek. W międzyczasie żegnam się z cukrem i solą.
Potem zobacze co dalej.
Na razie jest lajtowo, bez komplikacji i bez wskakiwania na głęboką wodę. Bo wiem nie od dziś, ze zbyt ambitne plany u mnie sie nie sprawdzają.
Lepiej małymi krokami do przodu.

Dzisiejsza waga - 95.1kg
Bilans za wczoraj - 1227kcal

💟💟💟

wtorek, 15 maja 2018

Gdzie się podział świat chudości?

Chcę zacząć od nowa.

Czuję, że bez Was, bez bloga nie dam rady.
Zostałam sama ze swoimi problemami.

Czy jest ktoś tu jeszcze kto walczy o lepsze ciało?

Chcę znowu dzielić sie z Wami kazdym dniem walki, być przy Was i dla Was.

Zaczynam od nowa.
Waga - 96kg
Bilans -1398 kcal