Cofnąć czas

Cofnąć czas

środa, 4 lipca 2018

Chora

Minęły 2 tyg od ostatniego postu. Waga stoi w miejscu. Nie objadam się, ale trudno mi bardzo nic nie jeść po 18.
Od 10dni jestem chora. Męczy mnie potworny kaszel, duszę sie w nocy. Byłam w zeszłym tyg u lekarza - rzekomo to już przechodziło i kazał brać krople do nosa i ACC na kaszel. I tak kaszle i słabo mi. Nie mam siły cwiczyć ani nic :-(

Mój chłopak rzuca palenie. Jestem z niego bardzo dumna bo rzucił z dnia na dzień i nie pali już 2 tyg. Jest dla mnie wzorem. Wiem, że rzucił miedzy innymi dla mnie.
Dlatego też chce schudnąć dla niego.

Skoro on potrafi to ja też muszę dać radę.


środa, 20 czerwca 2018

Dotyczasowy progres + wymiary (wall of shame)

Pare dni temu minął miesiac od mojego powrotu na bloga i od momentu gdy postanowiłam wziąć się za siebie.
Na wadze było 96kg jest 93kg.

Ide małymi krokami do przodu. Ograniczylam drastycznie cukier. Zmniejszylam porcje o polowe. Licze kalorie. Pracuje nad niepodjadaniem i nie jedzeniem kolacji. Potykam się nadal - zdarzyl mi sie po drodze jakis cukierek czy ciastko, nie do końca umiem się kontrolować. Ale na pewno przez ten miesiąc stalam sie bardziej swiadoma tego co ile jem i przestaję bezmyslnie wpychac w siebie calymi dniami jedzenie. Trzymajcie kciuki za dalsze postepy, bo jeszcze duzo pracy przede mna zeby wreszcie zaczac kontrolować ta sfere mojego zycia - jedzenie.

Moje wymiary na 20.06:
Biust - 111cm
Talia - 91cm
Brzuch - 101cm
Biodra - 113cm
Udo - 65cm
Łydka - 44.5cm
Ramię - 37cm

Ps. Wiecie, że od kiedy sobie obiecałam ze bede rzygac za kazdym razem kiedy się nazrę nadprogramowo zrobilam to tylko raz? Wizja rzygania skutecznie mnie zniechęca do opychania się syfiastym żarciem haha

środa, 13 czerwca 2018

Przełom

Wczoraj wróciłam przybita do domu.
W pracy zjadłam kanapkę z szynka i warzywami, salatę z jogurtem, jabłko - wzorowo. Bałam się, że jak wrocę to wieczorem wszystko zepsuje. Miałam w planach jednego krokieta od babci o 17 i koniec.
Oczywiście byly 2 krokiety, kanapki i ciastka i wpadłam w doła wkurzona na siebie.

Wieczór spedzialam sama - kiedys mi to przeszkadzało, teraz cieszylam sie spokojem. Duzo myslalam zla na siebie i poszlam do lazienki - cale żarcie wyrzygalam do kibla.

I wiecie co? Cieszę się, ze to zrobiłam. Mowicie co chcecie. Ze mia jest zla, ze nie tedy droga. Ja wiem, że poczułam sie lepiej.  Jeśli nie dam rady nie żreć to bede rzygać trudno, tak postanowiłam. Muszę schudnąc i koniec.
Rano na wadze 0.5kg mniej, tak gdybym nie jadla wcale kolacji.

Następnym razem kiedy nie bede wstanie sie opanować, nie bede sie uzalać nad sobą i czekać na lepsze dni tylko pojde się wyrzygać. Postanowione.

Odezwę się potem co z wagą i wreszcie podam wymiary.

Mam nadzieję, ze u Was waga spada.

Trzymajcie sie 😗


wtorek, 12 czerwca 2018

Mija kolejny tydzień

Mija kolejny tydzień. Niedługo minie miesiąc od mojego powrotu na bloga.
Waga cały czas waha między 94-95kg :-(
W ciągu dnia idzie mi coraz lepiej. Pracuje nad niejedzeniem slodyczy i ogólnie nad nie objadaniem sie w pracy (codziennie ktoś zamawia fast foody, mamy pizza day a ja kupowałam regularnie batoniczki do kawy w automacie). Batonikow nie jadlam od 2 tyg, fast food zdarzyl sie 2x. Szkoda ze to tak wolno idzie i efekty są marne :-(

Problemem dalej jest jedzenie wieczorem i potem pobudka w nocy z potrzeby cukru.
Jak uda mi się to opanować to będę na prostej drodze do schudniecia.

Ale póki co, to kazdego dnia od rana bardzo sie pilnuje, zapisuje bilanse zeby nie przekroczyc 1200kcal, planuje posilki.
Zeby potem w domu


poniedziałek, 4 czerwca 2018

Niby nie jest źle...

Dziś na wadze 94kg.

Wczoraj i przed wczoraj mało jadlam, ale niestety pilam też piwo, którego miałam nie pić :-/ 2kg na minusie, mam nadzieję, że to nie woda i że utrzymam tendencję spadkową.

Muszę się zmierzyć centymetrem, bo bardzo dawno tego nie robiłam, a chcę mieć porównanie.

Dziś mam trudny dzień. Od rana czuje rozpacz i zaszyłam sie w domu, nigdzie nie poszlam. Zdrzemnę się a potem pojde na rolki, skorzystam z wolnej chwili.
Smutno mi...



środa, 30 maja 2018

Chcę zniknąć

Dziś znowu usłyszałam od najbliższej mi osoby, że jestem szmatą, pizdą i gnidą.

Nawet nie potrafię opisać tej żałości i przykrości, którą czuję. Aż trudno mi się oddycha.
Gdyby nie fakt, że jest jeszcze jedna osoba dla ktorej zyje to już dawno bym ze sobą skończyła.

Niczym sobie na takie wyzwiska nie zasłużyłam, niestety słysząc często jaka to nie jestem zła, gruba/otyła i beznadziejna i powyższe taka wlasnie się czuje i nie mam sily walczyć o siebie.

Wiem, że powinnam nauczyć się żyć szczesliwie sama ze sobą. Ale truno tak. Nie mam już sily. Chcę zniknąć.

[Edit 31.05. 9:00]:  Plus, że przez cały dzień było mi z nerów niedobrze, bolał mnie brzuch i skręcały mnie jelita. Na wadze było 96.5 dzis jest 95.5kg. Chociaż tyle z tego złego.

wtorek, 29 maja 2018

Smutny wierszyk majowy

Maj się kończy
Waga stoi
Dobrze się zaczęło a teraz się pied@$li...

Tak jak wyżej.
Do zeszlej niedzieli szlo dobrze, potem komunijne żarcie a pod koniec tygodnia jakas jelitowka mnie dopadla. Niby malo jadlam ale czuje ze nabralam wody. Place i nogi mam spuchniete. Waga stoi.
Biore hydrominum. Dieta 1200kcal wciaz aktualna.

Musze być silna! 💪💪💪


poniedziałek, 21 maja 2018

Podsumowanie weekendu

Weekendowe dni były jak dwa bieguny.

Sobota minęła podobnie do piątku i skończyłam dzien z bilansem lekko ponad 700kcal, plus zaliczylam dlugi ponad godzinny spacer - bylo super.

Niedziela zaczela sie super - na wadze zobaczylam 94.5kg (czyli od wtorki -1.5kg).
Ale niestety potem pojechalam na komunie z rodziną... a tam jedzenie, jedzenie i jedzenie.
W prawdzie chyba troche skurczyl mi sie zoladek bo jak na moje wczesniejsze mozliwosci to zjadlam mniej i staralam sie nie jesc weglowodanow typu kluski, chleb i ciastka, ale i tak przekroczylam bilans.
Zjadlam: wode z rosolu, pol schabowego, tofu zapiekane z pieczarkami, salatke jarzynowa, pol jajka, babeczke z lososiem i kilka kawalkow camemberta i pieczonego miesa. Do tego tort.
Wszystko bylo tluste i slone i popilam to chyba 2l wody, tak bardzo chcialo mi sie po tym wszystkim pic!!

Dzieki temu dzis na wadze z powrotem zasrane 96kg.
Nienawidze takich suto zastawianych imprez bo nie moge sie opanowac. :-(
Wracam do gry i zaczynam od nowa. A w lodowce czyhaja dalej ciasta i zimna plyta ktora dostalismy na wynos...

piątek, 18 maja 2018

Wczorajszy dzień z dupy

Wczoraj tak jak już wspominałam miałam dzień pełen bieganiny i załatwiania różnych spraw.  Nienawidze takich dni bo trudno mi wtedy pilnowac kalorii. (Zawsze planuje z gory co moge zjesc i o ktorej i zabieram ze sobą jedzenie do pracy itd zeby uniknąc spontanicznego żarcia i wilczego glodu). Wczoraj nie miałam jak, a na domiar złego cały dzień byla ze mna matka. Matka która non stop wypomina mi ze jestem gruba a potem namawia na zle jedzenie.
I tak wczoraj namówiła mnie na 2forYou w McDonaldzie a potem w domu częstowala ciastem. I chuj. Ciezko mi sobie odmowic jedzenia ale gdy lezalo przedemną zlamalam sie :-(
I tak zjadłam 1577kcal w ciągu dnia,
A wieczorem miałam doła i poprawiłam w domu zupą i kromką chleba z szynką.
Zal i dramat.
Nigdy wiecej takich dni.
Dziś znowu zalatwianie (tym razem bez mamy). Od rana powtarzam mantre "nie, nie, nie, nie" i szykuje jogurty 0% i jabłka do zabrania ze sobą. Zeby się nie poddać głodowi i nie złamać. Dam radę. Trzymajcie lciuki.

Ps.
Z pozytywnych rzeczy z wczorajszego dnia: poszłam wreszcie sie troche opalic i podciac koncowki. Nareszcie coś dla siebie. Jutro farbuje znowu wlosy - o tym poźniej. Trzymajcie się chudo.

[Edit] 00:55
Udało się!! :-)
Nie złamałam się, dzień był bardzo udany.
Myślę, że odpokutowałam wczorajszy dzień z dupy.
Dzisiejszy bilans - 715kcal:

2kromki z szynką, pomidorem i ogórkiem - 271kcal
Jabłko - 72kcal
Zupa krupnik z kaszą - 258kcal
Jogurt grecki 0% z truskawkami -114kcal
+dużo dużo wody i pu erh

Jest pózno, ide spać zadowolona.
Dobranoc!

czwartek, 17 maja 2018

Dziękuję za odzew ❤

Dziękuje Wam za każdy komentarz pod moim postem. To dodaje mi skrzydeł naprawdę. Świadomość, że jesteście ❤❤

Dziś minął bardzo pracowity dzień, dużo zalatwiania jezdzenia. Dlatego nie mam za bardzo czasu na długi post.

Na start mam prosty plan - przez pierwsze 10dni trzymać się bilansów 1200kcal dziennie, a następnie zmniejszać stopniowo limit aż skurczy mi się żołądek. W międzyczasie żegnam się z cukrem i solą.
Potem zobacze co dalej.
Na razie jest lajtowo, bez komplikacji i bez wskakiwania na głęboką wodę. Bo wiem nie od dziś, ze zbyt ambitne plany u mnie sie nie sprawdzają.
Lepiej małymi krokami do przodu.

Dzisiejsza waga - 95.1kg
Bilans za wczoraj - 1227kcal

💟💟💟

wtorek, 15 maja 2018

Gdzie się podział świat chudości?

Chcę zacząć od nowa.

Czuję, że bez Was, bez bloga nie dam rady.
Zostałam sama ze swoimi problemami.

Czy jest ktoś tu jeszcze kto walczy o lepsze ciało?

Chcę znowu dzielić sie z Wami kazdym dniem walki, być przy Was i dla Was.

Zaczynam od nowa.
Waga - 96kg
Bilans -1398 kcal